Kobieca furia jest jak huragan nieprzewidywalna, potrafi zniszczyć wszystko na swojej drodze. Przekonał się o tym w niedzielę na Woli pewien mężczyzna, którego z opresji wybawili strażnicy miejscy.
W słoneczny niedzielny poranek 19 lipca strażnicy miejscy z IV Oddziału Terenowego patrolowali prawie pustą Wolę. Tuż po godzinie 10 przejeżdżali radiowozem ul. Krochmalną, gdy nagle przed jednym z bloków zobaczyli szarpiące się dwie osoby – wściekłą kobietę i mężczyznę, który próbował ją uspokoić. Funkcjonariusze natychmiast podjęli interwencję. Opanowanie sytuacji zajęło im jednak chwilę. Gdy strony uwolniły się z klinczu mężczyzna wyjaśnił, że parkował swoje auto, gdy zobaczył jak stojąca na chodniku kobieta zaczęła kopać inny samochód. Mężczyzna zareagował choć nie było to jego auto. Próbował uspokoić i odciągnąć kobietę. Ujęta 40-latka nie umiała wyjaśnić dlaczego tak agresywnie się zachowała. Strażnicy miejscy przekazali sprawczynię dewastacji wezwanemu patrolowi policji.
