W pozostawionym na przystanku aucie nikogo nie było. Samochód mógł ulec awarii, ale pewne szczegóły wzbudziły nieufność strażników miejskich. I słusznie, bo auto okazało się kradzione.
Podczas patrolowania Ursynowa przed południem 3 kwietnia strażnicy miejscy z II Oddziału Terenowego otrzymali zgłoszenie o aucie zaparkowanym na przystanku przy ulicy Płaskowickiej. Funkcjonariusze, którzy podjęli interwencję zastali tam toyotę yaris cross. W pojeździe nie pozostawiono trójkąta ostrzegawczego i nie włączono świateł awaryjnych. Gdy strażnicy dokładniej przyjrzeli się wnętrzu auta zauważyli kable zwisające pod kolumną kierownicy oraz plastikowe elementy deski rozdzielczej leżące… na tylnej kanapie. Funkcjonariusze zorientowali się, że uszkodzenia tego typu mogły powstać podczas kradzieży samochodu. Na miejsce interwencji strażnicy wezwali patrol policji. Policjanci sprawdzili numery auta w bazie pojazdów skradzionych i szybko potwierdzili przypuszczenia strażników. Toyota została skradziona w ostatnich dniach marca. Auto przekazano do dyspozycji patrolowi policji.