Dzięki błyskawicznej akcji strażników miejskich nie doszło do karambolu na Wisłostradzie. Funkcjonariusze stołecznej Straży Miejskiej pierwsi na miejscu poważnej kolizji.
Świąteczny poniedziałek, 12 listopada, 5 minut przed trzynastą. Nad Wisłostradą, przy skrzyżowaniu z Grodzką rozlega się potężny huk. Chwilę później na miejscu zdarzenia jest patrol miejskiej straży. Strażnicy zabezpieczają teren zderzenia osobówki i SUVa. Światła radiowozu straży z daleka ostrzegają innych kierowców o czekającym na lewym pasie niebezpieczeństwie. Pięcioro pasażerów SUVa z rozbitym tyłem i pękniętym zderzakiem wciąż siedzi w środku pojazdu. Obok osobówki, której przód został zmiażdżony w wyniku zdarzenia, stoi kierowca z żoną i małym dzieckiem. Strażnicy gaszą dymiący silnik opuszczonego pojazdu, wzywają pogotowie, straż pożarną oraz policję. Po ustaleniu, że stan zdrowia poszkodowanych nie wymaga pilnej interwencji, straż pilnuje już tylko, by nie doszło do karambolu.
Kilka minut później na miejscu są strażacy, a po nich ratownicy medyczni i policja. Dzięki zabezpieczeniu Straży Miejskiej mogą spokojnie realizować swoje obowiązki.
