Wczesnym popołudniem 4 maja kierujący hyundaiem na Wybrzeżu Helskim uderzył w tył skody, którą jechała matka z 6-letnim synem. Rodziną, która na szczęście nie doznała poważnych obrażeń, zaopiekowali się strażnicy miejscy.
Około godziny 13 strażnicy miejscy z VI Oddziału Terenowego kontrolowali respektowanie przepisów dotyczących parkowania w rejonie warszawskiego ogrodu zoologicznego.
- Nagle usłyszeliśmy ogromny huk i zobaczyliśmy, że jakieś 50 metrów od nas hyundai z impetem uderzył w tył skody, która zatrzymywała się wraz z innymi samochodami. Natychmiast zabraliśmy plecak ratowniczy i pobiegliśmy w stronę rozbitych pojazdów. Kierowcy koreańskiego auta nic się nie stało. Skodą kierowała 40-letnia kobieta, która na tylnym siedzeniu wiozła 6-letniego synka. Chłopiec na szczęcie zapięty był w foteliku – powiedziała starsza inspektor Justyna Faltynowska.
Kierująca skodą uskarżała się na ból kręgosłupa w odcinku szyjnym. Chłopczyk po chwili zaczął płakać i narzekał na ból brzucha. Strażnicy wezwali pogotowie ratunkowe i policję, a sami zajęli się poszkodowanymi.
Kobieta została objęta obserwacją, a przestraszonemu chłopcu udzielono wsparcia psychologicznego. Przybyłe na miejsce pogotowie stwierdziło, że nikt nie wymaga hospitalizacji. Zalecono natomiast poszkodowanej natychmiastowy kontakt z lekarzem, gdyby pojawiły się u niej jakiekolwiek niepokojące objawy.
Do czasu zakończenia działań medyków i policji, strażnicy miejscy kierowali ruchem w okolicy miejsca kolizji – tak, aby nie doszło do następnej.