Wystarczyła godzina, gdy kierownik spuścił z oczu swoich pracowników, by kompletnie się upili. Nie przeszkadzało im, że pracowali na ulicy i mogli spowodować wypadek.
Dwóch zataczających się pracowników ekipy porządkowej zauważył rankiem 28 listopada kierowca samochodu przejeżdżającego ul. Orląt Lwowskich w Ursusie. Mężczyzna podzielił się swoim spostrzeżeniem ze strażnikami miejskimi z III Oddziału Terenowego, którzy patrolowali okolicę. Funkcjonariusze błyskawicznie udali się na miejsce i podjęli interwencję. Zastani na miejscu dwaj robotnicy z miotłami, zataczali się na ulicy. Strażnicy poczuli silny zapach alkoholu i sprowadzili mężczyzn z jezdni. Wezwano kierownika ekipy, który nadzorował prace w pobliskim parku. Zaskoczony szef zapewniał, że jeszcze godzinę wcześniej, obejmując odcinek, robotnicy byli zupełnie trzeźwi. Musieli więc zacząć dzień od spożycia dużej ilości alkoholu. Obaj ujęci, w towarzystwie szefa, zostali przewiezieni do komisariatu policji w Ursusie. Tam zbadano ich trzeźwość alkomatem. Jeden z nich „wydmuchał” 2,9 promila, a drugi 3,5.