O tym, że spożyty alkohol wydłuża czas reakcji, trąbią od lat wszystkie media. Mimo to ciągle nie brakuje kierowców, którzy próbują narażać życie i zdrowie swoje i innych. Wydawać by się mogło, że z wiekiem przychodzi opamiętanie, ale to nie zawsze prawda
Około godziny 20 podczas patrolowania ulicy Radzymińskiej strażnicy miejscy z VI Oddziału Terenowego zauważyli przy ulicy Bieżuńskiej kolizję dwóch pojazdów. Volkswagen Golf najechał na tył Hondy Civic. Gdy funkcjonariusze wysiadali z radiowozu, by sprawdzić, czy w autach nie ma osób poszkodowanych, podbiegł do nich mężczyzna, który był świadkiem zdarzenia. Poinformował, że sprawca kolizji wysiadł z samochodu i ucieka pieszo ulicą Bieżuńską. Po krótkim pościgu strażnicy ujęli mężczyznę. Ponieważ był agresywny i się wyrywał, funkcjonariusze go obezwładnili i założyli mu kajdanki. To jednak go nie uspokoiło. Strażnicy wezwali wsparcie. Od mężczyzny czuć było alkohol. Sprawca kolizji do przyjazdu policji został umieszczony w przedziale przewozowym radiowozu. Policjanci przebadali nietrzeźwego kierowcę – wynik wskazał 2 promile (0,9 mg/l) alkoholu w wydychanym powietrzu. Pochodzący z południowego Mazowsza 67-latek został zatrzymany i przewieziony do pobliskiego komisariatu.