Strażnicy miejscy z VII Oddziału Terenowego ujęli dwóch mężczyzn sprejujących ściany przejścia podziemnego pod skrzyżowaniem Marsa i Płowieckiej. Szkoda, że „street-artyści” nie uzgodnili tego z zarządcą obiektu - być może dostaliby zgodę na ożywienie tego miejsca? A tak są sprawcami wykroczenia, a mogą stać się nawet przestępcami… Malowidłami pokryli ponad 65 metrów kwadratowych.
Strażnicy miejscy z VII Oddziału Terenowego patrolujący nocą z 7 na 8 marca rejon Gocławka otrzymali zgłoszenie, że w przejściu podziemnym pod węzłem Marsa i Płowieckiej dzieje się coś niedobrego. Błyskawicznie udali się w to miejsce, gdzie zastali dwóch mężczyzn z puszkami farby w rękach, malujących ściany pieszej przeprawy pod ulicą. Funkcjonariusze odcięli „malarzom” drogę ucieczki. Ujęci na gorącym uczynku nie próbowali stawiać oporu. Mężczyznom (35-letni Białorusin i 24-letni Ukrainiec) nie można odmówić inwencji i autoironii. Pstrzące uprzednio ściany przejścia bohomazy, przykryli kolorowymi napisami, wizerunkami Bolka, Lolka, Reksia, a nawet zaskoczonego malunkami żandarma. Zużyli ponad 30 puszek farby, pokrywając obrazkami i napisami ponad 65 metrów kwadratowych ścian. Niestety – nie zapytali o zgodę zarządcy obiektu i ich wyczyn (dura lex sed lex) będzie traktowany jako czyn zabroniony. Ze względu na skalę zniszczenia mogą nawet zostać uznani sprawcami przestępstwa i ponieść dotkliwe konsekwencje. Sprawa została przekazana policji.
Ten sam patrol strażników, dwa tygodnie wcześniej ujął pod mostem Poniatowskiego mężczyznę, który wbrew prawu umieszczał napisy na jednym z jego filarów.
W Warszawie jest wiele stref free-graffiti, gdzie malowanie jest dozwolone (strefy free-graffiti znajdziesz na tej mapie ZDM). Chcąc malować w innych miejscach, należy uzyskać zgodę ich właściciela lub zarządcy.