W świąteczny poniedziałek, około południa do drzwi mieszkania w bloku na Bródnie zapukali strażnicy miejscy. Lokatora czekała miła niespodzianka.
Widok dwóch postawnych mundurowych nieco zaskoczył otwierającego drzwi mieszkańca. Jeszcze bardziej zdziwiony był jednak, gdy usłyszał z czym przyszli do niego strażnicy. Było to… jego własne prawo jazdy. Funkcjonariusze z Oddziału Specjalistycznego, którzy patrolowali przedpołudniem 6 stycznia, rejon Starego Miasta, zauważyli, że coś lśni na ziemi przy bandzie umiejscowionego tam lodowiska. Gdy podeszli bliżej, okazało się, że na bruku leżało prawo jazdy. Na podstawie zawartych w nim danych ustalili właściciela i otrzymali zgodę przełożonych, by spróbować dostarczyć mu go osobiście. Mieszkaniec Bródna był bardzo zaskoczony, bo prawo jazdy zgubił na Starówce, ale w Sylwestra. Zdążył już zgłosić jego zaginięcie na policji, a po Świętach szykował się do wyrobienia duplikatu. Jak to się stało, że nikt przez prawie tydzień nie zauważył dokumentu leżącego na chodniku w samym sercu Warszawy? Według strażników, mogło to wynikać z faktu, że leżało obok rozłożystej choinki.