Leżała jak nieżywa na chodniku w centrum Warszawy. Przechodnie wezwali pogotowie. Ratownicy szybko odkryli, że nie dolega jej nic poza zatruciem alkoholowym. Strażnicy ujawnili przy kobiecie coś jeszcze.
Kobieta, do której wezwali pogotowie zaniepokojeni przechodnie, miała we krwi ponad 3,3 promila alkoholu. To dlatego leżała na chodniku w przy rondzie Dmowskiego i nie dawała znaku życia. Ratownicy z pogotowia nie mieli tu nic do roboty i poprosili patrol straży miejskiej o przewiezienie nietrzeźwej do SOdON. 56-latkę praktycznie wniesiono do przedziału przewozowego, a kiedy po przyjeździe do ośrodka dla osób nietrzeźwych skontrolowano zawartość jej odzieży, znaleziono - skrzętnie ukryty - dowód osobisty… 45-letniego mężczyzny. Jego posiadaczka nie potrafiła odpowiedzieć, skąd dokument wziął się w jej ubraniu, dlatego na miejsce wezwano policję. Policjanci zalecili pracownikom SOdON zaznaczenie w protokole przyjęcia pensjonariuszki adnotacji, że po wytrzeźwieniu zostanie ona poddana przesłuchaniu.