Strażnicy patrolujący Mariensztat natknęli się na stojący na jezdni samochód z otwartymi drzwiami. Obok kucał skulony kierowca. Jak się okazało, dostawca jedzenia został chwilę wcześniej zaatakowany gazem
Uwagę strażników patrolujących Mariensztat zwrócił samochód blokujący przejazd ulicą Dobrą. Jak się okazało, kierowca nietypowo zatrzymanego auta chwilę wcześniej padł ofiarą napadu. Według jego późniejszej relacji, w momencie, gdy zwalniał przed miejscem dostawy, drzwi jego samochodu otworzył posługujący się językiem rosyjskim lub ukraińskim mężczyzna, który rozpylił gaz w kabinie, a następnie odjechał granatową taksówką – jako jej kierowca. Strażnicy podjęli interwencję dosłownie chwilę po tym ataku. Poszkodowany (również obcokrajowiec) był w szoku. Po twarzy ściekała mu ciemnobrązowa ciecz, nic nie widział i nie był w stanie składnie się wypowiadać. Funkcjonariusze wezwali pogotowie i udzielili napadniętemu pierwszej pomocy, jednak nawet długo po interwencji medyków nie był on w stanie samodzielnie prowadzić swego pojazdu. W związku z tym, że roztrzęsiony mężczyzna w bardzo ograniczonym stopniu posługiwał się językiem polskim, biorąca udział w interwencji strażniczka pomogła mu w organizacji kierowcy zastępczego.
W oczekiwaniu na policję funkcjonariusze straży ustalili też, że całe zajście zostało zarejestrowane przez kamery dwóch autobusów miejskich, stojących nieopodal. Wszystkie zgromadzone informacje zostały przekazane policjantom, którzy przejęli sprawę.