Strażnicy miejscy wezwani do osoby leżącej na ulicy byli świadkami krzepiącego pokazu ludzkiej solidarności i empatii.
W czwartkowe popołudnie strażnicy miejscy dostali wezwanie na ulicę Salezego, gdzie na chodniku leżeć miał mężczyzna w stanie „po alkoholu”, z rozbita głową. Na miejsce dotarli już po kilku minutach. Często (niestety) osobą leżącą mało kto się interesuje. Nie tym razem. Przy przytomnym, choć mało kontaktowym mężczyźnie z rozległym guzem funkcjonariusze zastali monitorującą stan jego zdrowia kobietę. Jak się okazało, była to dyplomowana położna, która zainteresowała się stanem leżącego i udzieliła mu pomocy oraz wezwała na miejsce pogotowie.
Strażnikom pozostało jedynie zapewnienie bezpieczeństwa ratowanemu i ratującej oraz drogi dojazdu dla ambulansu, który po chwili zabrał mężczyznę z raną głowy do szpitala.
Przy tej okazji warto przypomnieć, że polskie prawo nakłada na każdego obowiązek udzielenia pomocy osobie „znajdującej się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu” (w sytuacji gdy „może jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu” – art. 162 Kodeksu Karnego ust. 1), a objawy przypominające upojenie alkoholowe – spowolnienie ruchów, niewyraźna mowa, zaburzenia równowagi i specyficzny zapach z ust mogą być objawem choroby – np. cukrzycy.
Dlatego, gdy widzimy leżącą osobę, powinniśmy upewnić się, czy wszystko z nią w porządku, a w przypadku jakichkolwiek wątpliwości czy braku umiejętności ratowniczych – poprosić o pomoc przechodniów i wezwać służby ratownicze.
