Kłęby czarnego dymu, ogień trawiący transformator i grupa osób nieświadomych zagrożenia — tak wyglądał środowy wieczór na Grochowie. Strażnicy miejscy jako pierwsi dotarli na miejsce pożaru, gdzie podjęli natychmiastowe działania, zabezpieczając teren i chroniąc ludzi przed niebezpieczeństwem.
Strażnicy z VII Oddziału Terenowego, 2 lipca realizowali zadania na terenie Pragi-Południe. W pewnym momencie, będąc na Grochowie, z daleka zauważyli kłęby czarnego dymu unoszące się w rejonie skrzyżowania ulic Zamienieckiej i Bełżeckiej. Funkcjonariusze natychmiast ruszyli w kierunku źródła dymu. Chwilę później, tuż po godzinie 21, byli już na miejscu. Okazało się, że w płomieniach znajdował się jeden z transformatorów dużej podstacji elektrycznej. Na miejscu nie było jeszcze innych służb, a sytuacja była bardzo niebezpieczna. Przy ogrodzeniu stało wiele osób, które nie zdawały sobie sprawy z zagrożenia, jakie im groziło. Strażnicy natychmiast powiadomili straż pożarną, policję i inne służby, a następnie przystąpili do zabezpieczenia terenu. Najtrudniejsze było odsunięcie od ogrodzenia osób, które robiły zdjęcia i kręciły filmy. Na szczęście udało się szybko odsunąć wszystkich na bezpieczną odległość. Mimo to nie brakowało desperatów, którzy próbowali podejść jak najbliżej transformatora, by zrobić zdjęcia – relacjonuje starszy inspektor Marek Marchel z VII Oddziału Terenowego. Po dziesięciu minutach na miejsce przybyły jednostki straży pożarnej oraz policji. Akcja gaśnicza była trudna i niebezpieczna ze względu na charakter miejsca. Strażnicy miejscy uczestniczyli w działaniach do północy, po czym wrócili do swoich obowiązków. Na szczęście w wyniku pożaru nikt nie odniósł obrażeń.