Aż 783 zdarzenia związane z oblodzeniem, nieoczyszczeniem ze śniegu i błota jezdni oraz chodników, soplami i nawisami śnieżnymi odnotowali strażnicy miejscy do dziś od dnia, kiedy spadł pierwszy śnieg. Funkcjonariusze intensywnie kontrolują, czy zarządcy wywiązują się z zimowych obowiązków.
Zwykle problem udaje się szybko rozwiązać, jednak zdarzają się sprawy trudniejsze. Tak właśnie było we środę, gdy patrol z I Oddziału Terenowego otrzymał informację o soplach zwisających z dachu nad chodnikiem przy Pięknej. Strażnicy potwierdzili na miejscu pokaźnych rozmiarów lodowe nawisy, i to tuż nad wejściem do sklepu spożywczego. Funkcjonariusze natychmiast wygrodzili zagrożony chodnik i powiadomili obsługę sklepu, by nikt nie wychodził na zewnątrz. Na klatce schodowej w budynku nie było adresu zarządcy. Sprawą zainteresował się jednak mieszkaniec kamienicy, który wskazał interweniującej strażniczce lokal właścicielki posesji. Ponad osiemdziesięcioletnia kobieta miała problemy z poruszaniem. Nie potrafiła podać namiarów na zarządcę budynku. Tymi sprawami – jak mówiła – zajmował się jej syn, ale umarł. Potrzebne było pilne działanie, więc strażnicy miejscy poprosili o pomoc straż pożarną. Około półtorej godziny od ujawnienia zagrożenia strażacy zakończyli usuwanie sopli, nawisów i czap śnieżnych z powały kamienicy. Strażnicy przywrócili ruch na chodniku przy Pięknej, a sklep wrócił do działania.