Gdy strażnicy miejscy otrzymali zgłoszenie o młodym mężczyźnie leżącym na końcu wagonu, nie spodziewali się, że poza pomocą medyczną konieczne będzie też wezwanie policji – wszystko przez coś, czego młody mężczyzna nie powinien posiadać.
Było tuż przed godziną 11 w poniedziałek, 2 czerwca, gdy funkcjonariusze z VI Oddziału Terenowego otrzymali alarmujące zgłoszenie, że w tramwaju linii 1 leży nieprzytomny, młody mężczyzna. Strażnicy natychmiast udali się na pętlę tramwajową w rejonie ulic Ratuszowej i Jagiellońskiej. Gdy weszli do tramwaju, zobaczyli na końcu wagonu skulonego mężczyznę. Strażnicy nie wyczuli od niego woni alkoholu, ponieważ nie mogli go dobudzić - wezwali pogotowie. Po kilku minutach i kolejnych próbach ocucenia, jeszcze przed przybyciem zespołu ratownictwa medycznego, chłopak odzyskał przytomność. Nie wiedział jednak, gdzie się znajduje ani, w jaki sposób znalazł się tu gdzie jest. Gdy ratownicy dotarli na miejsce, strażnicy pomogli im odprowadzić mężczyznę do ambulansu. W trakcie badań, gdy opróżnił kieszenie, okazało się, że oprócz dokumentów, telefonu i e-papierosa, posiada coś, czego mieć nie powinien. W śniadaniowym woreczku znajdował się zielono-brunatny susz roślinny. Już w pełni przytomny młody człowiek przyznał, że jest to marihuana. Strażnicy zabezpieczyli przedmioty i wezwali na miejsce patrol policji. Po przeprowadzeniu badań okazało się, że 18-latek nie wymaga specjalistycznej pomocy. Gdy na miejsce dotarli policjanci, strażnicy przekazali im mężczyznę oraz wszystkie jego rzeczy. Następnie udali się do KRP VI, gdzie przeprowadzono dalsze czynności. Decyzją oficera dyżurnego 18-latek został zatrzymany.