Czteroletni chłopiec zgubił się babci podczas sobotniego spaceru na zatłoczony bulwarach nad Wisłą. Malec nie potrafił powiedzieć jak się nazywa, a z wyczerpania nie miał siły iść. W odszukaniu opiekunki dziecka pomogli przechodnie. Tym razem wszystko skończyło się szczęśliwie.
W sobotę 6 kwietnia, przed godziną 18 do strażników z I Oddziału Terenowego czuwających nad bezpieczeństwem spacerowiczów nad Wisłą podeszli przechodnie, informując że w okolicach mostu pieszo-rowerowego zgubił się mały chłopiec. Strażnicy szybko odnaleźli dziecko.
- Chłopiec wyglądał na nie więcej niż 4 lata. Potrafił tylko podać swoje imię, nie znał nazwiska, adresu zamieszkania, a ze zdenerwowania nie umiał nawet powiedzieć z kim przyszedł na spacer – mówią strażnicy.
Funkcjonariusze przekazali do stanowiska dowodzenia informację o odnalezieniu dziecka, aby poszukiwania opiekuna mogły rozpocząć także inne patrole. Strażnicy od przechodniów uzyskali informację o kobiecie rozpytującej ludzi, czy nie widzieli małego chłopca – który miał znajdować się w okolicach Centrum Nauki Kopernik. Niezwykły patrol dwóch strażników i czterolatek ruszył w tamtą stronę. Po przejściu kilkudziesięciu metrów okazało się, że wędrówka jest zbyt męcząca dla zdenerwowanego malucha. Z chęcią przystał za to na propozycję, by jeden z funkcjonariuszy wziął go na ręce. Po kwadransie spaceru, strażnicy zauważyli starszą kobietę z wózkiem. Jak się okazało, to ona wyszła na spacer z dwojgiem wnucząt i w pewnym momencie straciła chłopca z oczu.
Strażnicy we współpracy z policją potwierdzili tożsamość opiekunki i oddali pod jej opiekę wnuka.
Przy okazji przypominamy, że udając się z dzieckiem na spacer w zatłoczone miejsce, warto wyposażyć je w numer telefonu do osoby dorosłej, z którą kontakt wskazany jest w razie zagubienia malucha (na takiej kartce nie należy zamieszczać żadnych innych informacji, które mogłyby być nadużyte przez osoby niepowołane).