Nie wiadomo skąd wziął się Filip na Starych Bielanach, ale na pewno nie z konopi. Faktem jest, że ogródek jednej z mieszkanek, a może i sama mieszkanka, przypadły mu do gustu. Związek nie miał przyszłości ponieważ Filip był… kaczką, którą zaopiekowali się strażnicy miejscy z Ekopatrolu.
Mieszkanka jednego z domów na ulicy Szepietowskiej zauważyła w ubiegłym tygodniu w swoim ogrodzie sporej wielkości kaczkę. Biało-czarny ptak miał na głowie czerwonawe zabarwienie piór. Podwórko kobiety potraktował jak swoje włości i tylko czasem na chwilę odwiedzał sąsiadów. Pomiędzy gospodynią, a nietypowym gościem wywiązała się pewna zażyłość - kobieta nadała kaczce imię Filip. Skrzydlaty gość mógł nawet liczyć na zdrowy ptasi poczęstunek. Niestety, nadeszły mrozy, więc obawiając się o zdrowie i kondycję swojego gościa gospodyni wezwała strażników miejskich z Ekopatrolu. Po przybyciu funkcjonariuszy, kobieta zaprowadziła ich do ogródka i wskazała spokojnie człapiącego po śniegu ptaka. Jego ubarwienie wskazywało, że może to być francuska kaczka piżmówka. Filip został odłowiony i bezpiecznie przetransportowany do Ptasiego Azylu na terenie warszawskiego ZOO, gdzie w miłym ciepełku będzie mógł poczekać na wiosnę.