Wieczorem 17 lutego strażnicy miejscy z patrolu ratowniczego zaopiekowali się zagubionym młodym mężczyzną, który błąkał się w okolicy stacji paliw przy ulicy Jagiellońskiej. Mimo swoich problemów psychicznych mężczyzna przyjechał do stolicy swoim samochodem z miejscowości oddalonej o 250 kilometrów
Teren stolicy codziennie patrolują strażnicy miejscy posiadający uprawnienia ratowników medycznych lub kwalifikowanej pierwszej pomocy. Swoją służbę pełnią w radiowozach wyposażonych w odpowiedni sprzęt do ratowania życia i zdrowia – torby ratownicze, a także urządzenia AED do prowadzenia masażu serca. Życie pokazuje, że w pracy strażników-ratowników ważne są również wrażliwość i spostrzegawczość. Przykładem tego jest jedna z interwencji przeprowadzonych 17 lutego. Minęła godzina 18, gdy patrol ratowniczy z VI Oddziału Terenowego przyjechał na jedną ze stacji paliw przy ulicy Jagiellońskiej, by zatankować radiowóz. Wysiadający z samochodu funkcjonariusze zwrócili uwagę na dziwnie wyglądającego i zachowującego się młodego człowieka. Zaniedbany mężczyzna mówił coś do wielkiego logo stacji. Strażnicy podeszli do niego i zapytali, czy nie potrzebuje pomocy. Przyznał, że nie wie, gdzie jest i jak dojechał w to miejsce swoim seatem, ponieważ tak kazały mu „jakieś głosy”. Funkcjonariusze ustalili, że młodzieniec ma 29 lat, mieszka w województwie olsztyńskim i w przeszłości leczył się psychiatrycznie. Potwierdziła to jego matka, z którą strażnicy skontaktowali się telefonicznie. Kobieta nie wiedziała, że jej syn przestał brać leki i wybrał się samochodem w podróż do stolicy. Funkcjonariusze wezwali pogotowie ratunkowe. Ratownicy zadecydowali o przewiezieniu 29-latka do szpitala.