O przydatności kasku rowerowego i konieczności skupienia na jeździe - także podczas rodzinnej przejażdżki - boleśnie przekonała się rodzina warszawiaków. Mogło być gorzej, ale na miejscu byli strażnicy miejscy.
Funkcjonariusze, jadący w sobotę 28 kwietnia podjąć interwencję w sprawie nieprzepisowo zaparkowanego samochodu, zauważyli poruszenie przy drodze dla rowerów, biegnącej wzdłuż Wisłostrady na wysokości Wybrzeża Gdyńskiego. Na asfaltowej drodze leżał zakrwawiony i nieprzytomny, około 40-letni mężczyzna. Strażnicy natychmiast podjęli akcję ratunkową. Ruchliwa droga dla rowerów została częściowo zamknięta a funkcjonariusze powiadomili pogotowie i zajęli się poszkodowanym. Mężczyzna miał rozbitą głowę i pozdzierany naskórek na nogach i rękach. Na szczęście nie miał złamań, dlatego można go było przenieść poza ruchliwą ścieżkę rowerową. Patrol korzystając z podręcznej apteczki, opatrzył rannego 40-latka, którego udało się też ocucić. Mężczyzna miał torsje i chwilowe utraty świadomości. Wsparcia wymagała też zdenerwowana partnerka poszkodowanego, a zwłaszcza jej kilkunastoletnia córka. Strażniczce, udzielającej pomocy, udało się uspokoić dziewczynę dopiero po przyjeździe na miejsce pogotowia, które zabrało rannego do szpitala. Pozostałe na miejscu kobiety nie miały jak zabrać ze sobą roweru poszkodowanego, dlatego strażnicy radiowozem przewieźli go do pobliskiego mieszkania pań.
Jak ustalono, do wypadku doszło na ruchliwej drodze dla rowerów w okolicy mostu Marii Skłodowskiej-Curie. Mężczyzna, zjeżdżając z góry, próbował wyprzedzić towarzyszki wycieczki i w trakcie tego manewru stracił panowanie nad rowerem. Przy tej okazji warto wspomnieć, że cała trójka podróżowała bez kasków, które (choć nieobowiązkowe) istotnie zmniejszają ryzyko poważnego urazu w razie upadku.
O tym, jakie wyposażenie roweru zapewni Ci bezpieczeństwo w czasie jazdy, dowiesz się także z naszej rolki na Instagramie.