Spośród wielu weekendowych interwencji Straży Miejskiej wybraliśmy te najbardziej warte odnotowania.
Piątek zaczął się od zabezpieczania miejsca kolizji na Powązkowskiej – około 18.40 strażnicy jadący w kierunku Alei Jana Pawła II zobaczyli na wysokości ulicy Piaskowej dwa uszkodzone samochody, stojące w poprzek pasów ruchu, blokujące ruch. Kierowcy Seata i BMW byli trzeźwi, nie doznali obrażeń, wezwali już na miejsce policję – strażnikom nie pozostało nic innego, jak po zabezpieczeniu miejsca kolizji starać się udrożnić ruch. Po przybyciu policji Straż Miejska pracowała na miejscu do 21.00.
Kilka godzin później strażnicy zobaczyli na Międzynarodowej rowerzystę – mężczyzna jechał całą szerokością jezdni, na dodatek w pewnym momencie najechał na krawężnik o mało się nie przewracając. Podczas interwencji strażnicy wyczuli od mężczyzny alkohol, wezwani na miejsce policjanci przebadali rowerzystę alkomatem – badania wykazały odpowiednio 1,15 oraz 1,21 promila w wydychanym powietrzu.
W sobotę 26 sierpnia strażnicy otrzymali informację o handlu papierosami na Targowej. Po przybyciu na miejsce, kwadrans po 15.00, patrol zauważył grupę mężczyzn, która na widok radiowozu rozpierzchła się, zostawiając jednak w skrzynce gazowej zamontowanej na kamienicy osiem paczek papierosów bez znaków polskiej akcyzy. Na miejsce wezwano policję, której przekazano znalezisko do dalszego postępowania.
27 sierpnia wezwano Straż Miejską do śpiącego nietrzeźwego, który jechał autobusem linii 738 w kierunku Dworca Wschodniego. Gdy autobus dojechał na końcowy przystanek, strażnicy weszli do środka, by z kierowcą ustalić, co się właściwie stało. Wtedy podszedł do nich nastolatek, który stwierdził, że jest ścigany przez różne osoby. Miał przyspieszony oddech i rozglądał się nerwowo, strażnicy próbowali go uspokoić, zapewniając, że mu pomogą. Młody człowiek nagle odepchnął kierowcę autobusu i rzucił się do ucieczki. Ponieważ istniało niebezpieczeństwo, że wpadnie pod samochód bądź zrobi sobie krzywdę w inny sposób, strażnicy ruszyli w pogoń, zatrzymując pobudzonego młodzieńca w hali dworca. Gdy nie było żadnego zagrożenia, jeden ze strażników poszedł sprawdzić, czy śpiący mężczyzna, do którego zostali wezwani, kwalifikuje się do odwiezienia na SODON – gdy stwierdzono, że nie, otrzymał polecenie opuszczenia autobusu. Natomiast ujęty młodzieniec w kajdankach przyznał, że tego dnia brał dopalacze i jego miejscem pobytu jest ośrodek wychowawczy ponad 100 kilometrów od Warszawy. Gdy na miejsce przyjechało pogotowie, chłopcu zdjęto kajdanki, natomiast ratownicy poprosili strażników o asystę podczas drogi do szpitala i na miejscu podczas badań. Dopiero w szpitalu przybyła policja ustaliła, że nastolatek został wydalony z ośrodka o którym mówił i przeniesiony do innego. O całym zdarzeniu został poinformowany ojciec chłopca.
W niedzielne popołudnie patrol zauważył przy Grochowskiej grupkę szarpiących się osób. Wśród nich była kobieta, która na widok strażników zaczęła krzyczeć, że ona i jej konkubent zostali pobici. Wylegitymowano uczestników szarpaniny – okazało się, że sprawca całego zdarzenia to członek rodziny poszkodowanego. Chciał go zabrać do domu po tym, jak mężczyzna przewrócił się na klatce schodowej – stąd też otarcia na kolanie i łokciu oraz stłuczenie na twarzy. Jego partnerka nie chciała dopuścić do powrotu mężczyzny, spór przerodził się w bójkę. Wezwana na miejsce policja potwierdziła dane uczestników – okazało się też, że „pobity” jest poszukiwany, ma bowiem odbyć dziesięciodniowy areszt.
Po 20.00 strażnicy interweniowali na Astronautów – tam przy altanie śmietnikowej leżał mężczyzna. Podczas legitymowania z kieszeni wypadły mu dwa dowody rejestracyjne i telefony komórkowe. Zapytany, skąd je ma oznajmił, że zbiera różne rzeczy , wszystko jest jego i żeby mu ich nie zabierać. Ponieważ jednak na dokumentach widniały różne nazwiska – i żadne z nich nie należało do legitymowanego – wezwano policję, która dodatkowo ujawniła u mężczyzny kartę bankomatową. Szybko okazało się, że wszystkie dokumenty pochodzą z kradzieży. Mężczyznę i znalezione przy nim rzeczy przejęli policjanci.
W nocy z niedzieli na poniedziałek patrol został wezwany na Grójecką – tam na chodniku miał spać mężczyzna w stanie upojenia alkoholowego. Mężczyznę po przewiezieniu na SODON przebadano alkomatem – badanie wykazało 2 mg/l , czyli ponad 4 promile w wydychanym powietrzu. Podczas deponowania rzeczy osobistych mężczyzny okazało się, że ma przy sobie kartę bankomatową na cudze nazwisko. Wezwano na miejsce policję, która przejęła dochodzenie.